Przykładowy Obiekt Testowy
Karpacz, Hotel
Ferie ZIMOWE
Przykładowy Obiekt Testowy
Karpacz, Hotel
Ferie ZIMOWE
Świątynia wybudowana w 1888 roku na niewielkim wzgórzu nad brzegiem rzeki Słupi. Neogotycki, wzniesiony z czerwonej cegły kościół powstał na miejsce drewnianego przybytku wiary z 1365 r., który był też latarnią morską. Część wyposażenia w parafii Najświętszego Zbawiciela pochodzi właśnie z tego z XIV wieku. Organy Völknera - choć równie cenne - są akurat nowsze.
Placówka wystawiennicza założona przez zrzeszenie lokalnych patriotów, prezentująca różne rozdziały z historii miasta i dziejów regionu. Ekspozycja opiera się na przedmiotach z przełomu XIX i XX wieku - zdjęciach, dokumentach, strojach, sprzętach rybackich etc. Liczna jest kolekcja modeli kutrów i łodzi. Muzeum Ziemi Usteckiej to też lokalne centrum kultury.
Historycznie bezcenna część Ustki, która pamięta jeszcze czasy średniowiecza. Być może nie zachowała się żadna chata rybacka z tamtego okresu, za to układ ulic na tym obszarze pozostał niemal niezmieniony. Dużą, zabytkową wartość prezentują stojące do dziś domy konstrukcji ryglowo-szachulcowej. Najstarsze z nich wybudowano najprawdopodobniej w 1765 roku.
Piekarnia - miejsce odwiedzane praktycznie codziennie, a jednocześnie tak słabo znane. Zwiedzając Muzeum Chleba w Ustce można dość dokładnie wyobrazić sobie, jak wyglądała praca w takim przybytku w XVII, XVIII, XIX czy na początku XX wieku. Pomoże w tym ponad 2 tys. przedmiotów (m.in. pierwsze lodówki, mieszadła i piece) opisywanych przez fachowego przewodnika.
Jedno z moich dzieci lubi narty a drugie wręcz przeciwnie. Dlatego można zawsze się pokusić o zwykłe sanki :) Poza tym w górskich miejscowościach w ferie zawsze jest co robić :)
Jeśli dzieci nie lubią nart, nie trzeba ich do niczego zmuszać - można znaleźć całą masę innych atrakcji :) w hotelach przecież często są organizowane zabawy z animatorkami (a przynajmniej w beskidzkim klimku tak mieliśmy),poza tym jakieś spacery, aquapark czy zwykłe wygłupy na świeżym powietrzu :) Brak szusowania po stoku nie musi się równać od razu z nudą
Niby rodzinny wyjazd na ferie zimowe to rzeczywiście bardzo dobry pomysł na wypoczynek i wspólną zabawę. Sprawa się robi bardziej skomplikowana, kiedy choć jedna osoba - czy to rodzic, czy też jedno z dzieci - jest wybitnym antytalentem narciarskim i nie ma najmniejszej ochoty wychodzić na stok. Przecież nie będzie przesiadywać cały dzień (czy tam 3, 4, 6 godzin) pod wyciągiem i lepić bałwany. Wtedy cała ta rodzinność gdzieś się ulatnia.
Ja lubię tą ciszę i spokój poza sezonem dlatego zazwyczaj właśnie wtedy jeździmy na urlop. Jeszcze się nie zdarzyło żebyśmy wrócili po takim wyjeździe niezadowoleni, syn szczególnie ;)
Niby zgadzam się z artykułem, ale tak jakoś nie do końca. Chodzi mi o kwestię wychodzenia na szlaki w górach poza sezonem. Że mniej ludzi na trasach, dziecko nie zgubi się w tłumie jak pobiegnie za czymś w las - pewnie, rozumiem. Tyle że na samych szlakach bywa o wiele niebezpieczniej. Przede wszystkim mokro, na wilgotnych i zamszonych kamieniach o wywrotkę nietrudno. I jeśli skończy się tylko na płaczu, to można mówić o dużym szczęściu!