4 najlepsze sposoby na szukanie tanich i dobrych noclegów
- Noclegi
- Blog
- Opinie i porady
- 4 najlepsze sposoby na szukanie tanich i dobrych noclegów
Kiedy zakładowe ośrodki wypoczynkowe, dość dobrze kojarzone z PRL-u, zaczęły nieuchronnie odchodzić do lamusa, nagle pojawił się nieznany wcześniej problem samodzielnego szukania dobrego i taniego noclegu na wczasy. Za czasów słusznie minionych najczęściej wszystko załatwiało się w miejscu pracy, a tu nagle trzeba sprawdzać samodzielnie dostępne opcje. Kiedy jeszcze doszedł do tego internet, to już w ogóle “Jak żyć, panie premierze?”
Dla każdego, kto nie do końca odnajduje się w gąszczu rozmaitych ofert i wszelkiego rodzaju ogłoszeń obiektów turystycznych i noclegowych, przygotowaliśmy mały przewodnik po najpopularniejszych sposobach na poszukiwanie idealnego miejsca na długi, jak najbardziej zasłużony odpoczynek:
1. Wejść prosto na specjalistyczny portal turystyczny
Prosto, łatwo i przyjemnie. Tak jak kiedyś gazety z ogłoszeniami były właściwie jedynym źródłem informacji o propozycjach turystycznych z odległych zakątków Polski, tak dzisiaj tematyczne serwisy są właściwie bezkonkurencyjne. Nie tylko pozwalają przejrzeć pod dowolnie wybranym kątem - miejscowości i regiony, zakres cenowy, typ i kategoria ośrodka wypoczynkowego, termin turnusu i/lub liczba noclegów, specjalne pakiety pobytowe z bardzo, ale to bardzo interesującymi atrakcjami dodatkowymi - ale też kilkoma kliknięciami załatwić sobie całą rezerwację od A do Z, a nawet Ż. O takich oczywistościach jak telefon, adres e-mail i inne dane kontaktowe, mapka z dokładnym położeniem obiektu czy przewodniku po okolicznych atrakcjach już nie wspominając.
I nie zapomnijcie założyć sobie zakładki na najlepszym serwisie noclegowym, czyli noclegi.net.pl ;-).
2. Zrobić małą ankietę wśród znajomych
Najlepiej takich, z którymi dzieli się podobne gusta. Rozmowy o wrażeniach z wakacji, długiego weekendu majowego, świąt Bożego Narodzenia (etc.) to w gronie przyjaciół najnormalniejsza sprawa, a w przypadku takiej pogaduszki prędzej czy później pojawi się temat w stylu “A gdzie nocowaliście?” - i jeśli znajomi bardzo sobie chwalą ośrodek, w którym odpoczywali, nie ma się co krygować tylko poprosić o namiary na ten raj na Ziemi.
Owszem, jest też coś takiego jak opinie w internecie i mediach społecznościowych, ale jakaś część z nich niemal na pewno będzie sztuczna, mocno podejrzana. Wystarczy szczerze odpowiedzieć sobie na pytanie: mam większe zaufanie do zdania bliskich przyjaciół, z którymi można konie kraść, czy jakiemuś Zenkowi z fejsa?
3. Spytać o radę wujka Google’a
Metoda trochę w stylu “Na jaskiniowca”, ale rzeczy proste - albo i wręcz prymitywne - czasami sprawdzają się najlepiej. Odpalić przeglądarkę internetową, otworzyć wyszukiwarkę Google (a jak komputer spyta, czy nadać jej status domyślnej, to najlepiej zgodzić się bez wahania. Niektóre instalowane programy lubią podmienić standardowe procedury na coś swojego, niekoniecznie użytecznego) i wpisać coś w stylu “tanie noclegi”, “noclegi X” (zamiast X nazwę upatrzonej wcześniej miejscowości),“noclegi tanio” albo cokolwiek podobnego. A potem przekopywać się przez wyplute wyniki.
Tylko koniecznie trzeba nauczyć się odróżniać wartościowe strony od całej masy śmiecia. Wysoka pozycja nie zawsze jest równoznaczna z wysoką jakością i adekwatnością treści do zapytania. Parę porad na początek: wykupione reklamy wyróżniają się nieco innym kolorem tła i stosownym nagłówkiem (chociaż napisanym małą czcionką, to ostatnio pojawiła się też zielona ramka),a najważniejszy jest nie duży niebieski tytuł, nie szary opis, a zielony adres (tzw. adres URL),który najwięcej mówi o stronie do której kieruje.
Generalnie rzecz biorąc, jeśli rzeczony link jest zbyt długi i pełno w nim cyferek oraz dziwnych znaczków - lepiej tam nie wchodzić… chyba że dobrze się zna daną stronę. Oczywiście trzeba też pamiętać o kwestiach bezpieczeństwa i uważać, na co się klika. Czasami ostrzeżenia Google’a w stylu “Ta strona została zaatakowana/zawirusowana” nie wystarczą.
4. Zdać się na biuro podróży
I znowu na pierwszy plan wysuwa się kwestia zaufania do ludzi. Bo z jednej strony pracownik takiego przybytku teoretycznie nie ma żadnego interesu w tym, żeby wciskać klientom coś, co mocno rozmija się z przedstawionymi przez nich oczekiwaniami. W końcu firmy na dobrą renomę muszą pracować latami, a dziś całą wypracowaną z trudem opinię można stracić za sprawą jednej, za to mocno nagłośnionej wtopy…
No chyba, że dany specjalista obsługi klienta żyłuje wyniku w celu uzyskania jak najwyższej prowizji, ewentualnie ma w planach na najbliższą przyszłość złożenie wypowiedzenia. W takich przypadkach trzeba wykazać się prawdziwie żelazną wolą, żeby zbyć kolejne “okazje, które się nie powtórzą” i cierpliwie czekać na przedstawienie propozycji, które rzeczywiście dotyczą wskazanego kierunku wyjazdu i wybranych standardów.